piątek, 28 grudnia 2007

Kastracja i sterylizacja kota

To trudna decyzja, bo zabieg jest bardzo poważny, szczególnie dla kotek, ale jeśli nie zamierzasz rozmnażać swojego kota – im wcześniej go wykastrujesz tym lepiej.

Terminu kastracja używa się potocznie w stosunku do kocurów, a sterylizacja – do kotek. Jednak w obu przypadkach chodzi o ten sam zabieg - kastrację – usunięcie narządów rozrodczych.

Zabieg najlepiej wykonać w okolicy 6 miesiąca życia. Nie należy czekać do pierwszej rujki, czy do momentu, kiedy kocurek zacznie znaczyć teren. Nie ma to żadnego uzasadnienia medycznego, a jeśli czeka się zbyt długo, może się zdarzyć, że kocurki nie przestaną znaczyć terenu, a kotki wciąż będą miały rujki.

Zabieg poprzedza badanie ogólne oraz co najmniej 12-godzinna głodówka, która zmniejsza możliwość wystąpienia powikłań.

Kocury
W przypadku kocurów jest to prostszy zabieg, trwa około 15 minut, ale pod pełną narkozą. Polega na usunięciu jąder i jest nieodwracalny. Zakładanie szwów nie jest konieczne, rana goi się sama po kilku dniach.

Kocura obowiązuje głodówka 12 godzin przed i po zabiegu.

Dzięki kastracji kot przestaje znaczyć teren i staje się bardziej przywiązany do domu. Nieprawdziwa jest opinia, że kastracja powoduje zwężenie i zatykanie cewki moczowej.

Kotki
Kastracja u kotki to bardzo poważny zabieg – wymaga otwarcia jamy brzusznej i usunięcia jajników, jajowodów i macicy.

Największą zaletą kastracji jest ustrzeżenie kotki przed poważnymi chorobami – ropomaciczem, nowotworu układu rozrodczego i gruczołu mlekowego. Do tego zazwyczaj znikają rujki. Zazwyczaj, ponieważ zdarza się tzw. syndrom trzeciego jajnika. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że w jamie brzusznej mogą występować komórki wydzielające estrogen i powodujące ruję. Te komórki są mikroskopijne i nie da się ich usunąć. Innym powodem może być zbyt późno przeprowadzona sterylizacja - po kilku, kilkunastu rujach. Może się zdarzyć, ze mimo iż nie ma żadnych medycznych podstaw do wystąpienia rui, kotka zachowuje się tak, jakby ją miała. Taka ruja jest jakby wyuczonym zachowaniem, jest bardziej w psychice niż w fizjologii zwierząt.

Przed zabiegiem usuwa się sierść z części brzuszka. Sam zabieg trwa maksymalnie około godziny. Obecnie stosuje się 2-3 centymetrowe nacięcia, dzięki czemu rana szybciej się goi, mniej boli i powoduje mniej zagrożeń. Polecane są szwy, które same się rozpuszczają, a więc nie drapią, nie swędzą, kotka się nimi teoretycznie nie powinna interesować. Po zabiegu kotka może zostać jeszcze przez kilka godzin w klinice, dopóki się nie wybudzi i lekarz nie zapewni, że wszystko jest w porządku.

Po zabiegu wciąż obowiązuje dieta – nie należy podawać kotce jedzenia jeszcze przez 12 godzin, ale trzeba zachęcać ją do picia, można zwilżać pyszczek nasączoną szmatką. Konieczne jest też podawanie środków przeciwbólowych, żeby zwierzak nie cierpiał więcej, niż to konieczne.

Kotkę trzeba pilnować – chronić przed skakaniem oraz wylizywaniem rany. Może być konieczne założenie specjalnego kaftanika, chociaż zwierzaki tego nie cierpią.

Zazwyczaj po jednym, dwóch dniach kotka powinna zachowywać się normalnie, jeśli tak nie jest – należy pójść do weterynarza.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mój kotek Kruczek jutro idzie na... pozbawiennie naturalnego wyposażenia!! Obaj się denerwujemy :o) Ale myślę, że będzie dobrze!
Miauu! <-:
Prowadzę bloga http://www.lawendowy-guzik.blog.onet.pl/ , gdzie zapraszam do oglądania zdjęć mojego Syneczka!
Pozdrawiam

Sylwia Zawada pisze...

piekny kocik :) Wszystko bedzie dobrze, tylko prosze pilnowac zwierzaka, zeby nie wylizywal szwow. Ewentualnie mozna Kruczkowi zaproponowac specjalne wdzianko-koszulke, ale raczej mu sie nie spodoba :(((

pozdrawiam!